Tafraoute to świetna baza wypadowa aby zwiedzać okolice na rowerze, i tak właśnie dziś zrobiliśmy. Jeszcze wczoraj dogadaliśmy się co do ceny za wypożyczenie dwóch rowerów, na początku mowa była o 100 MAD za jeden, ale w końcu dogadaliśmy się na 160 MAD za dwa. Liczyliśmy jeszcze na naszego gospodarza, bo jak się okazało też ma takie usługi, że może uda się pożyczyć rowery jeszcze taniej czy choćby w podobnej cenie, ale był nieugięty i zażyczył sobie 100 MAD, czyli tak jak wszędzie 🙁
Rowery okazały się całkiem niezłe, niestety były tylko męskie, co pod koniec dnia żeńska połowa odczuła dość boleśnie jeśli chodzi o cztery litery….
Jako, że jesteśmy w Antyatlasie, okolica górska więc było z dołu do góry…. Z góry naaaa dół….Kora nam na pewno pomagała na podjazdach :-), daliśmy radę i w sumie przejechaliśmy około 30 km. Jak to zwykle złośliwie bywa, więcej było pod górę!
Pierwsza wioska na naszym rowerowym Tour de Antyatlas to Oumesnat.
W niej odwiedziliśmy Mustafę, który udostępnia swój rodzinny stary dom i opowiedział nam jak żyło się kiedyś w takim tradycyjnym domu ludzi zwanych Amazirami czyli w tłumaczeniu -wolni ludzie. Okazało się, że powszechnie u nas używane określenie Berberowie – to nie jest do końca grzeczne gdyż dla miejscowej ludności to tak jakby nazwać ich barbarzyńcami.
Taki dom składa się z 3 poziomów, pierwszy dla zwierząt, drugi z kuchnią, jadalnią i sypialniami, w których toczyło się życie rodzinne, a na trzecim znajdowały się pokoje dla gości oraz taras, który w letnie miesiące służył też za sypialnie pod gołym niebem dla całej rodziny.
Kolejna wioska na naszej trasie to Amy N Tyzght, taka typowa lokalna wioska bez szczególnych atrakcji.
Następnie pojechaliśmy do doliny D’ameln gdzie rosną gaje palmowe, tam odwiedziliśmy Ait Omgas, gdzie zrobiliśmy sobie przerwę na typową miętową herbatkę z dużą ilością cukru ( tutejsza kostka cukru ma rozmiar naszych 4-5). Atmosferę dopełniły rozlegające się z pobliskiego meczetu nawoływania muzeina na modlitwę.
Po herbatce chcieliśmy dostać się do Tirgutu. Zamiast jechać główną drogą postanowiliśmy pojechać ścieżką przez góry. Niestety ścieżka okazała się raczej szlakiem pieszym, po którym nie dało się jechać rowerami i przez większą część drogi musieliśmy rowery prowadzić.
Z Tirgutu prawie cały czas pod górkę wróciliśmy do Tafraoute. Przed oddaniem rowerów wpadliśmy jeszcze do jakiejś miejscowej knajpki na coś ciepłego do jedzenia bo w międzyczasie zrobiło się strasznie wietrznie i zimno.
Na dzisiaj to tyle. Jutro o 14.00 odjazd do Ouarzazate przez Inzegane, gdzie dotrzemy w sobotę o świcie – Inshallah.
Kolejny odcinek raczej dopiero w sobotę.
Naprawde super prZepiekne widoki i wy jestescie fantastyczni bellissimo