Iran

Teheran – tętniąca życiem perska stolica

Pierwszych kilka dni naszego pobytu w Iranie spędziliśmy w jego stolicy – Teheranie. Jest to największe miasto kraju o powierzchni 658 km kwadratowych (dla porównania powierzchnia Warszawy to 517 km2), gdzie mieszka ponad 12 mln ludzi. Jest tu bardzo tłoczno i gwarno, a korki uliczne są ogromne. Dlatego też, jak pisaliśmy w poprzednim odcinku najlepiej podróżować po tym mieście metrem. Od północy miasto otaczają szczyty masywu górskiego Elbrus. Niektóre z nich liczą ponad 4, a nawet 5 tys m n.p.m., a sama irańska stolica leży na wysokości od 1.100 do 1.800 m n.p.m.. Na te pobliskie szczyty można dostać się kolejką linową. Jest tam też stacja narciarska. Niestety z powodu wielkiego ruchu ulicznego w mieście, często panuje tu duży smog i przez to te piękne góry nie zawsze są widoczne z poziomu miasta. My właśnie trafiliśmy na dość gęsty smog i dlatego nie wybraliśmy się w góry, bo wiedzieliśmy, że widoki na miasto będą mizerne, a do tego był to już listopad i temperatury w górach były bardzo niskie. Dosłownie dwa-trzy dni po naszym wyjeździe z miasta, Teheran nawiedziły opady śniegu i na zdjęciach widzieliśmy jak całe miasto było pokryte białym puchem. Od południa miasto graniczy zaś z pustynią.

Teherańskie chodniki, choć czasem dość szerokie, to często pełnią też rolę placów handlowych i ich większa część zajęta jest przez ulicznych sprzedawców i ich stragany. Można u nich kupić dosłownie wszystko. Jadąc do Iranu wydawało nam się, że będzie tu widać wpływ wieloletnich sankcji, a o dziwo miasto tętni życiem i wygląda całkiem zwyczajnie. Działają tu normalnie sklepy, w których można kupić praktycznie wszystko, choć przeważnie tylko lokalnych marek, są małe restauracje (choć nie ma ich tu za wiele i czasem trzeba się ich naszukać), samochody na ulicach nie są jakimiś porozbijanymi gratami, a ludzie są ubrani schludnie. Ot można by rzec, normalne, duże miasto rozwijającego się kraju. Nawet takie symbole „zgniłego imperializmu” jak coca-cola czy iPhony są tu powszechnie dostępne. Teheran stanowi często tylko punkt startowy do dalszego zwiedzania kraju, ale warto zatrzymać się tu na kilka dni, bo jest tu co zobaczyć.

Ulice Teheranu
Czasem zdarzają się momenty, że nie jest tak tłoczno
Teatr miejski w Teheranie

My zatrzymaliśmy się w Hotelu Karoon niedaleko Placu Fatemi, co okazało się dobrą lokalizacją bo było to niedaleko od stacji metra, a do samego placu, wokół którego rozlokowało się kilka restauracyjek i kantorów mieliśmy dosłownie 3 minuty. Nad placem górują minarety jednego z pobliskich meczetów.

Plac Fatemi …
… i górujące nad nim minarety pobliskiego meczetu

Na początek zwiedzania miasta wybraliśmy się na jego północny kraniec, tuż u stóp gór. Pojechaliśmy tam metrem do stacji Tajrish, a dalej kilkaset metrów na piechotę do celu naszej wyprawy czyli bazaru Old Tajrish Bazaar. Sam bazar obejmuje kilka zadaszonych uliczek, choć tak naprawdę to już po wyjściu ze stacji metra trafia się w centrum ulicznego handlu ciągnących się aż do samego bazaru straganów i handlarzy oferujących swoje towary wprost z chodnika. Tajrish Bazaar to jeden z wielu teherańskich bazarów. Należy raczej do tych mniejszych, ale za to naprawdę godnych odwiedzenia z powodu jego pięknej architektury. Tajrish to jedna z najstarszych dzielnic miasta. Kiedyś były to podmiejskie wioski pełniące rolę letnich rezydencji, które od 1920 roku zostały oficjalnie włączone do miasta. Jak pisaliśmy wcześniej bazar jest niezbyt duży, ale i tak można tu kupić wszystko poczynając od wyrobów z tkanin i pamiątek przez dywany, bakalie, przyprawy, owoce, warzywa a nawet ryby. Piękne zdobienia ścian i otaczające kolory i zapachy tworzą niezapomnianą mieszankę.

Old Tajrish Bazaar
Miejscowe rękodzieło
Kolorowe i aromatyczne …
… stoiska z przyprawami i ziołami
Na Old Tajrish Bazaar
Jest też sektor …
… warzywno-owocowy …
… oraz z rybami
Sklepik z bakaliami
Stoisko miejscowej piekarni
Oczywiście nie może zabraknąć perskich dywanów …
… i kolorowych narzut i obrusów

Obok bazaru znajduje się wielki meczet Imamzadeh Saleh Mosque. Jak to często bywa w Iranie jest tu oddzielne wejście dla kobiet i dla mężczyzn. Kobiety aby wejść do środka muszą założyć chador (czador). Jest to mauzoleum poświęcone Salehowi będącemu synem dwunastego imama Musa al-Kadhim’a. Jest to jedna z ważniejszych szyickich świątyń w północnym Teheranie. Jego zewnętrzne ściany pokryte są pięknymi, kolorowymi mozaikami, a wnętrze wypełnione jest lustrzanymi ścianami i sklepieniami. Później okazało się, że takie wnętrza są bardzo często spotykane w irańskich meczetach.

Meczet Imamzadeh Saleh …
… i jego lustrzane wnętrze
Grobowiec Saleha
Dziedziniec meczetu, a w oddali okalające Teheran od północy góry Elbrus
Meczet Imamzadeh Saleh
Meczet Imamzadeh Saleh

Innym bazarem jaki odwiedziliśmy w Teheranie był Tehran Grand Bazaar. To największy bazar miasta. Najlepiej dojechać tam metrem do stacji Panzdah-e Khordad. Sam bazar to ponad 10 km zadaszonych alejek wzdłuż, których ciągną się nieprzerwanie stragany i sklepiki. Jest tu też kilka meczetów i niewielkich restauracyjek. Stragany i sklepiki są w większości pogrupowane według oferowanego przez nie asortymentu. Są więc tu sektory poświęcone np. bakaliom, wyrobom z miedzi, dywanom, lokalnym serwetom i gobelinom, biżuterii itp. Wzdłuż bazarowych alejek kursują wózkowi, którzy za opłatą świadczą usługi transportu towarów dla kupców, ale także dla bogatszych klientów. Trzeba uważać na takie wypchane po brzegi wózki, bo pchający czy ciągnący je wózkowi nie zawsze mają pełne pole widzenia, a i manewrowość takich ciężkich wózków jest ograniczona. Generalnie jest tu dość tłoczno i trzeba uważać aby się nie pogubić w plątaninie alejek, tym bardziej, że są miejsca gdzie nie dociera tam sygnał GPS i nawet nawigacja może nie pomóc.

Wejście na Tehran Grand Bazaar …
… ale handel kwitnie już przed wejściem
Jedna z alejek Tehran Grand Bazaar
Wózkowi przy pracy
Na Tehran Grand Bazaar
Ozdobne sklepienia …
… bazarowych alejek i placyków

Największym meczetem położonym w obrębie tego bazaru jest Imam Khomeini Mosque, przed którym rozciąga się rozległy otwarty dziedziniec z fontanną. Pierwotnie meczet nazywał się Shah Mosque i został przemianowany na obecną nazwę w 1979 roku po islamskiej rewolucji. Czasem nazywany jest też Soltani Mosque, co znaczy Meczet Królewski.

Imam Khomeini Mosque …
… i fontanna na jego dziedzińcu
Wnętrze …
… Imam Khomeini Mosque

Innym meczetem w obrębie bazaru jaki odwiedziliśmy był Amamzadh Syd Mosque. To niewielki meczet z lustrzanym wnętrzem, podobnie jak Imamzadeh Saleh Mosque. Tuż obok Amamzadh Syd Mosque można też odwiedzić kolejny meczet Haj Sheikh Abdolhossein Mosque.

Amamzadh Syd Mosque …
… i jego wnętrze
Haj Sheikh Abdolhossein Mosque

Jedną z największych i najdroższych do zwiedzania atrakcji Teheranu jest Pałac Szahów Golestan Palace. Na jego pełne zwiedzenie trzeba przeznaczyć kilka godzin. Przy wejściu należy wykupić bilety na poszczególne części pałacowego kompleksu (w sumie jest ich 17-ście). Samo wejście na teren ogrodów kosztuje 500.000 IRR (około 17 PLN). W sumie jeśli ktoś chce wykupić bilety na wszystkie możliwe atrakcje to musi się liczyć z wydatkiem rzędu 3.700.000 IRR na osobę (około 125 PLN). My wybraliśmy tylko kilka , naszym zdaniem najciekawszych atrakcji i kosztowało nas to 1.100.000 IRR na osobę (około 37 PLN) plus wejście do ogrodów. Golestan Palace (Pałac Kwiatów) to najstarszy zabytek miasta i jest on wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Sam ogród na pewno wygląda przepięknie na wiosnę, kiedy wszystko kwitnie. My niestety byliśmy tam w listopadzie i nie mieliśmy szansy zobaczyć go „w rozkwicie”.

Ogród Pałacu Golestan

Ogród otoczony jest poszczególnymi budynkami kompleksu oraz częściowo murem. W latach 1524-1576 w czasach dynastii Tahmasp powstała teherańska cytadela (Arg), która była potem poddawana renowacjom przez kolejne dynastie Zand i Qajar. Agha Mohammad Khan z tej ostatniej uczynił Teheran stolicą kraju, a Golestan Palace oficjalną rezydencją swojej dynastii, którą to rolę pełnił do 1925 roku. W latach 1925-1979 za czasów dynastii Pahlavi Golestan Palace pełnił rolę reprezentacyjną, a sami władcy urzędowali w wybudowanej przez siebie innej rezydencji Niavaran. Odbywały się tu wtedy liczne oficjalne ceremonie, w tym koronacja Szaha Rezy. Obecnie na terenie kompleksu można wciąż podziwiać marmurowy tron z tej uroczystości. Wnętrza pałacu są piękne dekorowane i pełne przepychu. Zobaczyliśmy między innymi lustrzaną salę, będącą jedną z najsłynniejszych z całego kompleksu. Golestan Palace to na pewno miejsce, które trzeba odwiedzić będąc w Teheranie.

Poszczególne …
… budynki …
… pałacowego kompleksu
Wewnątrz Pałacu Golestan
Kryształowe …
… i bogato zdobione ściany pałacu
Lustrzana sala
I jeszcze kilka …
… zdjęć …
… wnętrz pałacu
Pałac Golestan

Kolejną atrakcją wartą polecenia jest The National Jewellery Treasury czyli Skarbiec Narodowy na Ferdosi Street na przeciwko ambasady Niemiec. Wejście tam kosztuje 200.000 IRR. Wejść można tylko z przewodnikiem. Niestety w całym skarbcu nie można robić żadnych zdjęć. W środku można zobaczyć królewskie klejnoty i biżuterię. Są tam też pięknie zdobione sztylety, meble, korony a wszystko ze szczerego złota i szlachetnych kamieni. Wszystko to zgromadzone w relatywnie małych pomieszczeniach, a od tego bogactwa kręci się aż w głowie. Jedynym minusem jest tempo zwiedzania, bo przewodnik „pędzi” i nie zawsze jest czas aby wszystko dokładnie obejrzeć.

Będąc w Teheranie nie mogliśmy odpuścić sobie możliwości zwiedzenia słynnej siedziby dawnej ambasady amerykańskiej, której pracowników przetrzymywano w niewoli przez ponad 14 miesięcy od 4 listopada 1979 aż do 20 stycznie 1981. W czasie rewolucji islamskiej 1979 ambasadę zajęła grupa irańskich studentów, którzy byli potem wspierani przez władze Ajatollahów. Incydent ten spowodował wielki kryzys na linii Iran-USA, który w praktyce trwa do dnia dzisiejszego. W kwietniu 1980 roku doszło do nieudanej próby odbicia zakładników przez amerykańskich komandosów. Operacja te nosiła kryptonim Orli Szpon i zakończyła się totalnym fiaskiem i śmiercią ośmiu amerykańskich żołnierzy, którzy finalnie nawet nie dotarli do miejsca przetrzymywania zakładników. Zakładnicy zostali finalnie uwolnieni po długich negocjacjach dyplomatycznych. Mur okalający dawną ambasadę pokrywają antyamerykańskie graffiti. Również wewnątrz na ścianach wiszą „antyimperialistyczne” plakaty.

Graffiti na murze …
… okalającym dawną ambasadę USA

Można tam zobaczyć dawne wyposażenie ambasady, w tym na przykład maszyny, w których pracownicy ambasady na prędko niszczyli tajne dokumenty i szyfry. Można też wziąć udział w pogadance i pokazie propagandowego filmu na temat tego kryzysu. Oczywiście prowadzący to młody, świetnie mówiący po angielsku Irańczyk, przedstawia on fakty w pełni zgodne z oficjalną wersją Islamskiej Republiki Iranu, ale trzeba przyznać że udało nam się z nim trochę podyskutować o sytuacji politycznej i stosunkach Iranu z USA. Naszym zdaniem, pomimo że antyamerykańskie i antyizraelskie plakaty czy graffiti można dość często zobaczyć na ulicach, bazarach czy stacjach metra to zwykli Irańczycy nie są nastawieni aż tak negatywnie do USA i czasem nawet wprost mówią że oni to lubią amerykanów i amerykańskie produkty. Wejście do ambasady kosztowało 300.000 IRR od osoby.

Przed wejściem do ambasady
Sala tajnych rozmów zabezpieczona przed podsłuchami
Jedna z maszyn, w których niszczono tajne dokumenty tuż przed atakiem studentów

W Teheranie odwiedziliśmy też Muzeum Koranu na rogu ulic Imam Khomeini i Valiasr. Wstęp tu jest za darmo i mieliśmy wrażenie, ze pilnujący strażnik był bardzo zdziwiony, że chcemy odwiedzić to miejsce. Nie robił on nam jednak żadnych problemów. Wręcz przeciwnie podczas gdy my zwiedzaliśmy muzeum on „podszkolił się” za pomocą translatora Googla z angielskiego i potem nas podpytywał. Przed wejściem trzeba przejść dokładną kontrolę bezpieczeństwa, oczywiście mężczyźni osobno i kobiety osobno, oraz zdeponować w schowku wszystkie plecaki, torby, aparat itp. W muzeum można zobaczyć liczne księgi Koranu, czasem bardzo malutkie, które powstały od IV wieku aż do początku XX wieku. Podczas całego zwiedzania byliśmy jedynymi zwiedzającymi. Oczywiście towarzyszyło nam parę osób z jego obsługi. Ciekawe jest to, że z jednej strony aparat fotograficzny należy zdeponować przed wejściem, ale potem w środku bez problemu można oficjalnie robić zdjęcia telefonem. To dość często spotykane kuriozum w Iranie.

Muzeum Koranu

Ostatnią atrakcją, o której chcemy napisać jest Wieża Wolności – Bordż-e Azadi. W jej okolice można dojechać metrem do stacji Ostad Moein. Wieżę wybudowano w 1971 roku z białego marmuru dla uczczenia 2500-lecia Perskiego Imperium. Ma ona 45 metrów wysokości i choć wydaję się, że jak na Iran ma dość nowoczesną formę architektoniczną, to w rzeczywistości jej bryła nawiązuje do stylu budownictwa z czasów dynastii Timurydów z XIV wieku. Wieża stoi na dużym placu otoczonym ruchliwymi ulicami. Na plac można dostać się podziemnym przejściem, w którym mieszczą się małe sklepiki i pracownie artystyczne. Bordż-e Azadi znajduje się w zachodniej części miasta i stanowi swego rodzaju zachodnią bramę do niego.

Bordż-e Azadi
Bordż-e Azadi
Przed Bordż-e Azadi

Teheran to prawdziwa mieszanka tradycji i nowoczesnego zgiełku. Mimo, ze nie należy do najpiękniejszych miast Iranu, to kryje w sobie wiele ciekawych historycznie, kulturowo i architektonicznie miejsc. Dla nas był to początek poznawania Iranu i jego gościnnych mieszkańców i na pewno możemy polecić aby spędzić w nim kilka dni.

3 komentarze

  1. Pingback: Qom – święte miasto szyitów – Bachurze i ich podróże

  2. Pingback: Kashan – Bachurze i ich podróże

  3. Pingback: Okolice Kashan i droga do Isfahan – Bachurze i ich podróże

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*