Będąc w Samarkandzie jeden dzień postanowiliśmy poświęcić na wyjazd do położonego około 90 km na południe miasta Shakhrisabz. Pojechaliśmy tam z kierowcą, którego poleciła nam właścicielka guesthouse’u, w którym zatrzymaliśmy się w Samarkandzie. Za taki kurs tam i z powrotem plus około dwugodzinne oczekiwanie, zapłaciliśmy w sumie 375 tys. UZS. Po drodze do Shakhrisabz poprosiliśmy jeszcze kierowcę aby podjechał do Medresy Nodir Divan Begi i meczetu Khuzha Akhror Vali, które wprawdzie znajdują się jeszcze Samarkandzie, ale na jej południu około 6 km od centrum i podczas zwiedzania miasta na piechotę tam nie doszliśmy. Za wejście tam zapłaciliśmy po 20 tys. UZS za medresę i 5 tys. za meczet. Meczet stoi tuż obok medresy, a obok meczetu znajduje się też mogiła Khodzhi Akhror Vali. Medresa powstała w latach 1630-1635. Zbudował ją wezyr Nadir Divan Begi służący emirowi Bukchary. Zbudował ją w pobliżu grobu Khoja Akhror Vali jednego z przywódców duchowych odłamu islamu zwanego sufizmem, który zmarł w 1490 roku. Z czasem wokół jego grobu powstał mały cmentarz, który zyskał miano świętego miejsca. Medresa została wybudowana w pobliżu, jako wyraz szacunku dla tego duchownego.
Droga do Shakhrisabz zajęła nam ponad godzinę. Po drodze trzeba przekroczyć pasmo górskie wjeżdżając na przełęcz na wysokość około 1.620 m n.p.m.. Tak więc droga wiedzie najpierw przez płaskie tereny, potem nieco przez góry i potem znów przez płaski obszar. Po drodze mija się też granicę obwodów, czyli takich odpowiedników polskich województw. Tu jednak wygląda to jakby mijało się granicę państwa. Wprawdzie nikt nas nie zatrzymywał, ale na granicy obwodów zbudowane są budynki strażników, teren jest zadaszony wiatą, zupełnie jak nieużywane dziś przejścia graniczne w Europie. Ale tu cały czas stacjonują policjanci, którzy zatrzymują do kontroli wybrane samochody.
Shakhrisabz to niewielkie miasto słynące z tego, że to tu urodził się Amur Timur. Dzisiaj można tu zobaczyć kilka historycznych budowli świadczących o dawnej świetności tego miejsca. Niestety wokół tych budowli powstał swego rodzaju wielki park czy deptak wyłożony nową kostką brukową, z latarniami, ławkami itd. Do tego większość starych budowli też jest świeżo odrestaurowana i wszystko to sprawie wrażenie nieco sztucznego parku, a nie rzeczywistych historycznych budynków. Śmialiśmy się, że brakuje tu tylko tablic z informacją, że do remontu przyłożyła się Unia Europejska. Wszystkie te zabytkowe budowle położone są wzdłuż osi biegnącej przez środek tego parku z północy na południe.
My zaczęliśmy spacer od północnej strony przechodząc przez dużą bramę w dawnych murach miejskich. Zaraz dalej stoją pozostałości po dawnym pałacu Aksaray. Zostały z niego tylko dwa 65-cio metrowe pylony, będące niegdyś częścią wielkiej bramy pałacu. Nieco dalej na południe mija się pomnik Amur Timura.
Dalej nieco po lewej stronie w Medresie Chubin jest niewielkie muzeum. Jeszcze dalej, ale tym razem po prawej stronie można zobaczyć Medresę Abdushukur Agalik, która niestety była zamknięta i Medresę Koba. W tej drugiej jest obecnie restauracja.
Jeszcze dalej na południe można zobaczyć starożytne ruiny Hamman. Mniej więcej w środku parku stoją zabudowania bazaru wyglądające na nowoczesne pawilony handlowe, ale wszystko było puste i zamknięte. Obok stoi Chorsu. To chyba dawny meczet, ale to miejsce także było zamknięte i nie mamy więcej informacji na jego temat.
Na samym południu parku znajdują się chyba najciekawsze zabytki miasta – po lewej stronie Mauzoleum Amur Timura, obok którego stoi Meczet Khizrati Imom oraz Mauzoleum Dzhakhohgira. Co ciekawe w Mauzoleom Amur Timura wcale on nie spoczywa, gdyż obecnie spoczywa on w Mauzoleum Gur Emir w Samarkandzie o czym pisaliśmy w poprzednim odcinku. Tu w Shakhrisabz spoczywają jakieś dwa niezidentyfikowane ciała. Na terenie Mauzoleum Amur Timura rozłożone są też stragany z wyrobami lokalnych rzemieślników i pamiątkami.
Po przeciwnej stronie osi parku stoi duży kompleks na który składają się Meczet Kuk-Gumbaz i Mauzoleum Gumbazi-Seyidon. Meczet ten wybudował w 1437 roku Ulugbek na cześć swojego ojca. To największy meczet miasta. Wejście na teren meczetu kosztuje 7 tys. UZS, ale warto bo meczet jest naprawdę ładny. W części mauzoleum w kilku salach znajdują się groby.
Nieco z boku za Meczetem Kuk-Gumbaz, stoi niewielki, ale całkiem ładny meczet Kunduzak. Niestety jak my tam byliśmy to właśnie trwały modlitwy, więc nie mogliśmy wejść do środka.
Doszliśmy więc na parking, który znajduje się przy południowym wyjściu z parku i tam czekał już na nas nasz kierowca. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na tej przełęczy mijanej w drodze przez góry. Tam na szerokim placu obok drogi swoje stragany rozłożyli sprzedawcy głównie suszonych owoców, orzechów, daktyli czy sera kurutu. Były też świeże owoce i warzywa. My zrobiliśmy tam niewielkie zakupy, ale okazało się, że ceny są takie same jak w Samarkandzie choć liczyliśmy, że tu będzie nieco taniej.
Dalej zatrzymaliśmy się jeszcze raz, gdy nasz kierowca kupował u przydrożnych sprzedawczyń owoce i warzywa. My też skorzystaliśmy z okazji aby kupić jakieś pomidory i winogrona.
W Samarkandzie byliśmy z powrotem przed 16-tą, czyli całość zajęła nam niecałe 7 godzin. Jeśli mamy być szczerzy, to jeśli ktoś nie ma za dużo czasu, to nie ma się co zabijać aby odwiedzić Shakhrisabz. Na nas to miejsce nie zrobiło jakiegoś szczególnego wrażenia, no ale oczywiście jak ktoś jest miłośnikiem historii to pewnie znajdzie tu dla siebie wiele ciekawych miejsc.
Najczęściej komentowane