Senegal

Relaks na wyspie Ngor

Po trzech i pół tygodniach ciągłego przemieszczania się i zwiedzania nastał dzień odpoczynku. Rano przepłynęliśmy łódka na wyspę. Jeszcze poprzedniego dnia na plaży umówiliśmy się z jednym z miejscowych o imieniu Mussa, na rejs łodzią miejscowej komuny. Faktycznie na wyspie jest dużo spokojniej niż na stałym lądzie. Jest też więcej zieleni i jest czyściej. Rano był jeszcze przypływ i praktycznie cała plaża była zalana wodą, która przy większych falach wdzierała się nawet do plażowych restauracyjek.

Wyspa Ngor
Przypływ wdzierający się do przybrzeżnych restauracyjek

Mussa wysłał z nami łodzią jakiegoś swojego kolegę, który ponoć pracuje w jednej z restauracji polecanych przez Mussę, która miała oferować świeże ryby w dobrych cenach i gwarantować bezpłatne leżaki i parasol plażowy dla osób które skorzystają z jej oferty kulinarnej. Udaliśmy się więc na leżakowanie przy książce i zimnym piwku.

Nie ma to jak odpoczynek nad oceanem z zimnym piwkiem przy boku 🙂

Trochę popływaliśmy i pozwiedzaliśmy wyspę. Ngor to mała wysepka gdzie są dwie plaże, trochę knajpek i małych hotelików. Jest też obóz treningowy senegalskiej armii.

Jedna z uliczek na wyspie Ngor
Miejscowa jaszczurka wygrzewająca się w słońcu

Po południu chcieliśmy skosztować tych świeżych ryb, które zachwalał Mussa. Okazało się ceny są dwa razy wyższe niż obiecywał Mussa, a do tego chciano nas jeszcze skasować za leżaki i parasol. Tego było już za wiele. Okazało się że Mussa ponoć naobiecywał nam rzeczy, które w rzeczywistości w ogóle nie mają miejsca. Trochę trwało nim się wykłóciliśmy o swoje ale się udało. Mimo wszystko niesmak pozostał i nasze zaufanie do Senegalczyków znacznie zmalało. Po powrocie z wyspy chcieliśmy pogadać z Mussą aby mu po prostu powiedzieć, że kłamie, obiecuje na wyrost i psuje opinię Senegalczykom ale oczywiście gdzieś zniknął.

Miejscowa sprzedawczyni lokalnego arcydzieła transportuje towar na miejsce sprzedaży
Miejscowe kobiety
Handel obwoźny w miejscowym wydaniu

No nic, na szczęście nam udało się dogadać na wyspie więc nie jesteśmy stratni, ale jeśli ktoś tu będzie w przyszłości to niech nie wierzy w obiecanki Mussy.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*