Po 10 dniach spędzonych na zachodnim wybrzeżu Tajwanu, ruszyliśmy w końcu na jego wschodnią stronę. Pociągiem z Kaohsiung z przesiadką w Taitung dotarliśmy do Xincheng. Po drodze mieliśmy okazję popodziwiać krajobraz wschodniego wybrzeża. Jest ono zdecydowanie mniej zurbanizowane niż jego zachodnia strona. Większość turystów udających się do Parku Narodowego Taroko zatrzymuje się w Hualien, które w prawdzie jest większym miastem, ale położone jest około godziny drogi autobusem od parku. Dlatego my wybraliśmy od razu Xiancheng leżące tuż u wrót parku. Ze stacji Xianchang Taroko autobusem 302 podjechaliśmy prawie pod same drzwi naszego hoteliku. Było już dość późno, do tego padał deszcz, więc tego dnia siłą rzeczy i tak byśmy się nigdzie nie wybrali.
Poszliśmy tylko coś zjeść. Okazało się, że nie było specjalnego wyboru, większość miejsc była już zamknięta. Trafiliśmy w końcu do malutkiej knajpki, która wyglądała bardzo niepozornie. Na szczęście na tablicy były nazwy dań również po angielsku, bo jedyną drogą komunikacji z właścicielką był język migowy i translator Googla. Zamówiliśmy ryż z krewetkami i trochę w ciemno „gorący kociołek”. Na stoliku wylądował mały palnik, a na nim kociołek pełen warzyw i mięsa, a do tego obowiązkowo ryż. Jak dla nas to sam kociołek był daniem dla dwóch osób, najedliśmy się więc bardzo.
Deszcz cały czas padał, więc obawialiśmy się co będzie następnego dnia. Na szczęście przez noc musiało się wypadać, rano było jeszcze pochmurno, ale z czasem zrobiła się piękna pogoda.
W naszym hotelu dostaliśmy rozkład autobusu i mapkę. Ruszyliśmy więc do parku i autobusem 302 dojechaliśmy do Tianxian, gdzie kończy on swoją trasę. To jedno z kilku miejsc na terenie parku skąd rozpoczynają się szlaki. U kierowcy autobusu można wykupić dzienny bilet za 150 TWD (płatność tylko gotówką, kierowca nie wydaję reszty) albo płacić gotówką lub kartą Easycard za każdy przejazd osobno. Już podczas jazdy, która trwała około 40 minut, park zachwycił nas na całego. Droga prowadzi w wąwozie, a każdy zakręt odsłaniał nam widoki, które co raz bardziej nas oczarowywały.
Park Narodowy Taroko to jeden z 9 parków narodowych na Tajwanie, a swą nazwę zawdzięcza położonemu na jego terenie wąwozowi Tarko, przez który przepływa rzeka Liwu. W całości ma on powierzchnię 920 km kwadratowych, a na jego terenie znajduje się wiele atrakcji i szlaków popularnych wśród Tajwańczyków i nie tylko. Tianxian to jedno z takich miejsc. Stąd można wyruszyć między innymi szlakiem do wodospadów Baiyang czy do świątyni Xiangde. My wybraliśmy wodospad. Początkowo idzie się asfaltową drogą, wzdłuż której kwitły kwiaty, a nad nimi latały kolorowe motyle.
Nieco poniżej drogi wiła się górska rzeka. Po niecałym kilometrze dociera się do długiego półtunelu czyli drogi wykutej w skale, gdzie skała tworzy jedną ze ścian, a druga, półotwarta ściana, utworzona jest z filarów. Na dachu tej konstrukcji rośnie trawa.
W połowie tego półtunelu jest wejście do prawdziwego, kilkusetmetrowego tunelu wykutego w skałach. To początek szlaku do wodospadów. Tu można już tylko wejść, bo tunel jest za wąski dla samochodów. Po wyjściu z drugiej strony tunelu jest się już w typowo górskim i bardzo pięknym krajobrazie. Po drodze, na szlaku mija się jeszcze kilka krótszych i dłuższych tuneli. Jest też kilka miejsc oznaczonych tablicami ostrzegającymi o często spadających odłamkach skalnych i zalecających przechodzenie danego fragmentu szlaku bez zatrzymywania.
Duża część Tajwańczyków wybierającą się na ten, ale nie tylko, szlak idzie tu w kaskach na głowach. Takie kaski można dostać przy wjeździe do parku. Po wyjściu z jednego z kolejnych tuneli trafia się na mosty nad górskim potokiem, a nieco dalej po lewej stronie widać już Wodospady Baiyang. Tak naprawdę to seria kilku wodospadów, a do punktu widokowego na końcu szlaku trzeba jeszcze przejść przez wiszący most. Po krótkim odpoczynku na punkcie widokowym i nacieszeniu oczu pięknymi widokami ruszyliśmy w drogę powrotną tą samą trasą.
Po dotarciu na przystanek autobusowy w Tianxiang, czekając na autobus obserwowaliśmy jak małpy próbują się dobrać do owoców sprzedawanych tu przez miejscowych ze straganów. Sprzedawcy co jakiś czas musieli je odganiać kijami, bo inaczej na pewno zakosiłyby im trochę towaru.
Gdy pojawił się autobus to zabraliśmy się nim i dojechaliśmy do przystanku Jiuqudong. Stąd zaczyna się szlak zwany Tunnel of Nine Turns. Idzie się tu kamienistą drogą, często w tunelach lub półtunelach wzdłuż rzeki. Widoki są wspaniałe. Idzie się wśród górujących nad nami ścian skalnych, w dole szumi górski potok, a co jakiś czas na przeciwległej ścianie wąwozu widać wodospady. Mieliśmy nadzieję, że tą drogą przejdziemy parę kilometrów i dojedziemy do głównej drogi wiodącej przez wąwóz Taroko, a dalej już drogą dotrzemy do kolejnego szlaku.
Niestety okazało się, że szlak Tunnel of Nine Turns, jest w pewnym momencie zagrodzony metalową bramą i dalej jest zamknięty dla turystów. Musieliśmy więc wrócić do miejsca skąd startowaliśmy i znowu złapaliśmy autobus, którym podjechaliśmy do miejsca zwanego Swallow Grotto. To najbardziej popularne miejsce w całym Wąwozie Taroko. Tu od głównej drogi biegnącej przeważnie w tunelach, odbija, jak się wydaje dawna droga, która wije się wzdłuż z jednej strony skalnego zbocza, a z drugiej górskiej rzeki. Tą drogą mogą jeździć samochody, ale tylko w jedną stronę. Tu też co jakiś czas idzie się w tunelach lub półtunelach, a widoki znowu zapierają dech w piersiach. Na początku tej dawnej drogi można też zobaczyć dwa wiszące mosty przewieszone nad wąwozem. Jeden z nich wisi bardzo wysoko. To cześć górskiego szlaku. My chcieliśmy wejść chociaż na ten pierwszy, niższy most, ale okazało się, że aby wejść na ten szlak, to trzeba mieć specjalne pozwolenie i w dodatku o takie pozwolenie trzeba ubiegać się minimum 7 dni wcześniej. Musieliśmy więc zadowolić się tylko oglądaniem tych mostów z punktu widokowego.
Ruszyliśmy więc starą drogą co chwila zatrzymując się aby podziwiać okolicę i robić zdjęcia. Otaczały nas wysokie na kilkaset metrów skalne ściany spadające wprost do rzeki. Po dotarciu do końca starej drogi, gdzie łączy się ona znowu z obecną główną drogą, postanowiliśmy iść dalej już teraz główną trasą, bo każdy jej zakręt odsłaniał przed nami kolejne piękne widoki. No ale w końcu musieliśmy podjąć decyzję o powrocie. Na przystanek wróciliśmy tą sama drogą więc mieliśmy drugą okazję aby jeszcze raz zobaczyć ten spektakularny wąwóz.
Z przystanku chcieliśmy podjechać autobusem do jeszcze jednego miejsca – świątyni Changchun Shrine. Jednak jakieś 600-700 metrów przed przystankiem, nasz autobus „utknął” na kilkadziesiąt minut, gdyż z wielkiego podnośnika ustawionego na drodze, robotnicy przeglądali stan siatek zabezpieczających drogę przed spadającymi odłamkami skalnymi. Ponieważ podnośnik był obrócony, to częściowo blokował nie tylko pas, na którym stał, ale też ten drugi. Przejeżdżać mogły tylko samochody osobowe, bo one mieściły się pod platformą podnośnika. Autobusy i ciężarówki musiały czekać na zakończenie przeglądu. Nie chcąc tracić czasu na czekanie poprosiliśmy kierowcę aby nas wypuścił i na piechotę ruszyliśmy w kierunku świątyni. Świątynia Changchun Shrine została zbudowana aby upamiętnić tych którzy budowali drogę przez Wąwóz Taroko. 192 km drogi budowano prawie 4 lata. Codziennie pracowało tu 5000 robotników, z których 226 zginęło podczas prac. Niestety świątynię mogliśmy tylko zobaczyć z drogi, bo szlak do niej był zamknięty z powodu remontu.
Ponieważ ze świątyni do naszego hotelu było już tylko nieco ponad 3 km, to postanowiliśmy, że wrócimy na piechotę ciesząc się po drodze tymi pięknymi widokami. Po drodze widzieliśmy jeszcze świątynię Changuang, która stoi na jednym ze zboczy wąwozu.
Po kilkudziesięciu minutach marszu dotarliśmy do bramy wjazdowej do parku, a stamtąd do hotelu mieliśmy już dosłownie 5 minut. Jak się okazało, mieliśmy dużo szczęścia, bo niedługo po naszym powrocie znowu się rozpadało i padało już tak cały wieczór. W taką pogodę na pewno nie zobaczylibyśmy tych wszystkich cudów natury, a i przyjemność wędrówki w deszczu byłaby zupełnie inna niż w słońcu.
To był jeden z tych dni, który będziemy długo pamiętać i zawsze będziemy do niego chętnie wracać wspomnieniami. Wąwóz Taroko skradł nasze serca. To chyba najpiękniejszy wąwóz jaki mieliśmy do tej pory okazję zobaczyć w naszym życiu. To jak naszym zdaniem najpiękniejsze miejsce na Tajwanie, jakie udało nam się zobaczyć, a prawdopodobnie także z tych, których nie widzieliśmy. Żałowaliśmy tylko, że mogliśmy spędzić tam tylko jeden dzień, bo Park Narodowy Taroko ma o wiele więcej do zaoferowania. Jeśli tylko będzie okazja, to na pewno z chęcią tu wrócimy. Jeśli ktoś wybiera się na Tajwan, to musi to miejsce koniecznie odwiedzić i na pewno nie będzie żałował. Jedno co już wiemy, to że warto rozważyć aby przyjechać tu własnym/wypożyczonym samochodem, bo wtedy ma się o wiele większą elastyczność i można dotrzeć w miejsca gdzie autobusem nie da się dojechać, lub zajmuje to bardzo dużo czasu. Trzeba jednak przyznać, że system transportu publicznego na terenie parku jest i tak bardzo dobrze pomyślany i pozwala dotrzeć do większości atrakcji parku.
Następnego dnia z samego rana autobusem dotarliśmy na dworzec kolejowy w Xincheng, skąd pociągiem wróciliśmy do Taipei. Tam mieliśmy jeszcze jeden dzień aby zobaczyć to, czego nie udało nam się zobaczyć podczas pierwszego pobytu w tym mieście, ale o tym pisaliśmy już w odcinku dotyczącym Taipei. A już kolejnego dnia opuszczaliśmy Tajwan i lecieliśmy do Korei Południowej. Wylatywaliśmy z lekkim niedosytem, bo okazało się że 14 dni jakie sobie zaplanowaliśmy na zwiedzanie Tajwanu to zdecydowanie za mało. Ale i tak byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni tym krajem. Tajwan nie jest u nas, ale nie tylko, jakoś szczególnie znany i popularny jako kierunek turystyczny, a naprawdę warto tu przyjechać. To kraj, który kryje w sobie wiele atrakcji i pięknych miejsc. Można tu zetknąć się z ciekawą kulturą, przyjaznymi ludźmi, piękną naturą i przepyszną kuchnią, która dla nas Europejczyków czasami może wydawać się aż zanadto egzotyczna 🙂 . My możemy ten kraj śmiało polecić. Tradycyjnie jeśli ktoś ma dodatkowe pytania lub szuka więcej informacji o tym kraju to prosimy o kontakt poprzez Facebooka lub bloga. Jak tylko będziemy umieli odpowiedzieć, to na pewno pomożemy. A tymczasem do usłyszenia już z Korei Południowej.
Najczęściej komentowane