Tainan to najstarsze miasto na wyspie Tajwan, które przez ponad 200 lat pełniło rolę jej stolicy. Stąd też nazywane jest ono czasem „Stołecznym Miastem”. Leży ono na zachodnim wybrzeżu, około 300 km na południe od Taipei. To duże i nowoczesne miasto. Momentami sprawiało na nas wrażenie nawet bardziej wielkomiejskiego niż Taipei, choć jest oczywiście mniejsze i mieszka w nim około 1,2 mln mieszkańców. Miasto zostało założone przez Holendrów w 1624 roku jako ośrodek handlowy Tayouan nazwany z czasem Fort Zeelandia. Po upadku kolonii holenderskiej w 1661 roku miasto zostało stolicą Królestwa Tunging obejmującego południowo-zachodnią część wyspy. Trwało to do 1683 roku kiedy Tainan zostało stolicą Prefektury Tajwańskiej, aż do 1887 roku, kiedy stolicę przeniesiono do Taipei. Dzisiaj Tainan to jedna z kulturalnych stolic kraju, słynąca przede wszystkim z bogatej tradycji ludowej oraz tradycyjnej kuchni.
My spędziliśmy tam półtora dnia, z czego pierwszego popołudnia i wieczoru byliśmy tylko na krótkim spacerze i kolacji, a prawdziwie zwiedzanie zajęło nam jeden cały dzień.
Zaczęliśmy od Świątyni Konfucjusza położonej niedaleko naszego hotelu. To jedna w bardzo wielu tutejszych świątyń. Spacerując ulicami Tainan co i rusz wpada się na kolejną świątynię, mniejszą lub większą, ale każdą na swój sposób piękną. Są tu zarówno świątynie buddyjskie jak i taoistyczne, czy nawet chrześcijańskie. Świątynia Konfucjusza pochodzi z 1665 roku. Była ona pierwszą szkołą dla dzieci na Tajwanie i stąd nazywana jest też „Pierwszą Tajwańską Akademią”.
Następnie przeszliśmy obok budynku Narodowego Muzeum Tajwańskiej Literatury, które mieści się w budynku dawnego miejskiego ratusza i dotarliśmy do słynnego miejscowego domu towarowego Hayashi Department Store. To 5-cio piętrowy budynek z pierwszą mechaniczną windą na Tajwanie. Było jednak za wcześnie i dom towarowy był jeszcze zamknięty (otwierają dopiero o 10:30) nie mieliśmy okazji wejść do środka.
Ruszyliśmy więc dalej i niedaleko Hayashi trafiliśmy na dwie świątynie stojące tuż obok siebie. Pierwsza to The Cheng Shrine, a druga San Guan Dian. W tej drugiej, przystrojonej dużą ilością kwiatów, było bardzo klimatycznie gdyż odbywała się tam jakaś ceremonia. Było trochę oryginalnej muzyki i śpiewu.
My ruszyliśmy dalej do kolejnej świątyni – Tiantan Temple. To jedna z najstarszych świątyń na wyspie i centrum duchowe Tajwańczyków, choć stoi przy małej bocznej uliczce.
Kontynuując naszą wycieczkę szliśmy w kierunku Chihkan Tower, ale po drodze zahaczyliśmy jeszcze o świątynię PeiChi Temple.
Chihkan Tower to najstarszy budynek w zachodniej dzielnicy miasta, zbudowany przez Holendrów pierwotnie jako Fort Provintia. Pełnił też rolę centrum administracyjnego miasta. Jest to kompleks trzech budynków, z czego jeden jest świątynią. Jest tam też 9 kamiennych tablic na grzbietach Bixi czyli 9-ciu synach Króla Smoka, które mają postać żółwi. Król Smok i Bixi to ważne elementy tutejszych ludowych legend.
Wejście kosztuje tu 50 TWD, ale można też kupić wspólny bilet uprawniający do wejścia do 4 z 5 atrakcji na terenie miasta. Taki bilet kosztuje 150 TWD, a płacąc za każde wejście oddzielnie wyszłoby za 4 atrakcje 200 TWD. Bilet upoważnia do zobaczenia oprócz Chihkan Tower, – Anping Tree House, Eternal Golden Castle, Anping Fort i Taiwan Warship Museum. My z tej piątki wybraliśmy pierwsze cztery miejsca.
Z Chihkan Tower ruszyliśmy dalej i doszliśmy do Xinmei Street. To wąska uliczka pełna kafejek, lodziarni, galerii i sklepów z pamiątkami.
My szliśmy dalej w kierunku Eternal Golden Castle i po drodze trafiliśmy do świątyni Bao An Gong, a następnie przeszliśmy obok budynków będących siedzibami lokalnych władz.
Tu zmęczenie dało nam o sobie znać i ponieważ przed nami było jeszcze parę kilometrów marszu to postanowiliśmy podjechać dalej autobusem. Trochę się na niego wyczekaliśmy, ale w końcu przyjechał. Autobusem podjechaliśmy prawie pod sam Eternal Golden Castle. To dawny fort obronny, na którego dziedzińcu kiedyś był głęboki dół pełniący rolę zbiornika na wodę, która miała być użyta do gaszenia ewentualnych pożarów spowodowanych przez nieprzyjacielski ostrzał. Dzisiaj ten dół jest już zasypany i jest tu wielki trawnik. Fort został zbudowany w 1874 roku w celu obrony przed japońską inwazją. Obecnie można zobaczyć mury fortu i kilka ustawionych na nich armat. Jest tu dużo zieleni i można powiedzieć, że pełni on rolę swego rodzaju parku.
Po wizycie w forcie ruszyliśmy dalej do Anping Fort. Chcieliśmy znowu podjechać autobusem, ale wszystkie nam uciekły, więc ruszyliśmy na piechotę. Minęliśmy niewielki port i idąc przez dzielnice Anping, doszliśmy w okolice Anping Fort, zwanym też Fortem Zeelandia.
Zbudowany on został w 1624 roku przez Holendrów, którzy wtedy właśnie dotarli w te rejony. Tak jak pisaliśmy na wstępie, było to wtedy centrum administracyjne i handlu. Dzisiaj większość fortu to rekonstrukcja. Tylko jeden fragment dawnych murów to autentyczna pozostałość z dawnych czasów. Wewnątrz fortu jest niewielka wystawa historyczna i sklepik z pamiątkami. Stoi tu też wieża, z której można zobaczyć panoramę okolicy. Obok wejścia na teren fortu jest też oddzielny budynek gdzie mieści się muzeum.
Na koniec zostawiliśmy sobie Anping Tree House. To bardzo niezwykle miejsce. Były tu kiedyś magazyny, a obecnie pozostały po nich tylko ruiny, ale jakie! Obrośnięte są one korzeniami i gałęziami drzew banianowych, które tworzą niesamowitą plątaninę. Ruiny można zobaczyć od wewnątrz, gdzie była nawet zainscenizowana wystawa fotografii żab, a także z kładki na wysokości dachów dawnych magazynów. Chodząc pomiędzy ruinami dawnych ścian oplecionych korzeniami, mieliśmy trochę wrażenie jakbyśmy znowu byli w Angkor Wat.
Obok dawnych magazynów stoi niewielki budynek The Former Tait & Co. Merchant House. To dawna siedziba instytucji handlowych przy procie w Anping. Obecnie w jego wnętrzu jest muzeum dotyczące historii zasiedlania Tajwanu.
Z Anping Tree House autobusem wróciliśmy w okolice naszego hotelu. Na koniec odwiedziliśmy jeszcze świątynię WuFei poświęconą pięciu konkubinom księcia Zhu Shi-gui, który postanowił zginąć w walkach o swoje królestwo. Na wieść o tym jego konkubiny popełniły samobójstwo.
Widzieliśmy też budynek pierwszego radia na Tajwanie Yuan Tai Nan Fang Song Ju, jedną z dawnych bram do miasta Great South Gate oraz budynek dawnego sądu Dystryktu Tainan.
To był bardzo długi i męczący spacer po Tainan. Ale było warto. Zobaczyliśmy wiele ciekawych miejsc i dowiedzieliśmy się sporo o historii Tajwanu. Wieczorem poszliśmy już tylko na kolację do małej restauracji niedaleko naszego hotelu, gdzie jedliśmy dzień wcześniej i bardzo nam smakowało, a do tego był bardzo sympatyczny właściciel. I znowu było pysznie.
Pingback: Kaohsiung – Bachurze i ich podróże