Tajlandia

Wybrzeże Krabi

Na kilka ostatnich dni ważności naszych wiz w Tajlandii postanowiliśmy przenieść się na południe, w okolice Krabi. Aby zaoszczędzić sobie kilkudniowej podróży, tym razem zdecydowaliśmy się na lot samolotem z Chiang Rai do Krabi. Lotnisko w Chiang Rai jest oddalone kilkanaście kilometrów od centrum, ale z centrum miasta jest dogodny dojazd autobusem miejskim numer 5. Bilet kosztuje 20 THB, a autobus jedzie na lotnisko około 30-40 minut. Autobus numer 5 kursuje pomiędzy Chiang Rai Bus Terminal 2 a lotniskiem, po drodze zatrzymując się w kilku miejscach, w tym w samym centrum przy Chiang Rai Bus Terminal 1 i właśnie stamtąd my wyruszyliśmy. Na Terminalu 1 w tym samym miejscu zatrzymują się zarówno autobusy jadące na lotnisko, jak i z niego, dlatego jak podjedzie autobus to warto dopytać się kierowcy, w którym kierunku on jedzie, aby nie pojechać w drugą stronę. Nasz lot był z przesiadką w Bangkoku gdzie mieliśmy nieco ponad 3 godziny przerwy i w sumie trwał 6 godzin, ale jadąc autobusem 1600 km jakie dzieli Krabi od Chiang Rai stracilibyśmy pewnie ze 2 dni, a koszt byłby podobny. Po wylądowaniu w Krabi zabraliśmy się mini-busem jadącym z lotniska do Ao Nang, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg. Taki mini-bus kosztuje 150 THB od osoby i jedzie około godziny, gdyż rozwozi po drodze ludzi do różnych hoteli.

Samo Krabi jako miasto nie ma za bardzo nic ciekawego do zaoferowania, dlatego też my wybraliśmy na nocleg Ao Nang oddalone od Krabi jakieś 18 km na zachód. Chcieliśmy być w miarę blisko wybrzeża, aby móc skorzystać z plaży oraz wybrać się na wycieczki łodzią. W Ao Nang, które jest typowym kurortem turystycznym są dwie plaże: Nopparat Thara Beach na północy i Ao Nang Beach na południu. Tak naprawdę to obie z nich są typowo miejskimi plażami, wzdłuż których biegną ulice. Plaża Ao Nang jest bardziej zaciszna, szczególnie jej południowy kraniec gdzie nie ma już ulicy tuż obok. Na obu tych plażach raczej nie ma leżaków i parasoli, cienia trzeba szukać pod drzewami. Na Nopparat Thara Beach są duże pływy i czasami woda cofa się pewnie z kilometr w czasie odpływu czyli popołudniami. Można wtedy spacerować po połaciach mokrego piachu, ale jak ktoś chce się kąpać to musi zostawić rzeczy tuż przy drodze gdzie piasek jest suchy i potem iść w głąb morza. Więc tu lepiej kąpać się rano.

Plaża Nopparat Thara w czasie odpływu
Zachód słońca nad plażą Nopparat Thara
Plaża Ao Nang
Plaża Ao Nang
Na plaży Ao Nang
Jedna z łodzi przy plaży Ao Nang
Tablice informujące o potencjalnym zagrożeniu tsunami …
… i drogach ewakuacyjnych

W Ao Nang jest kilka małych nocnych targów gdzie można coś zjeść, ale oferta nie jest zbyt szeroka. Wszystko jest tu nastawione na turystów i pełno tu restauracji, klubów i barów. Ceny niestety też są dla turystów. W porównaniu do północnej Tajlandii jest tu drogo. My więc stołowaliśmy się na tych małych targach, bo tylko tam ceny były na nasz budżet. Najciekawsze atrakcje tej okolicy kryją się nieco poza Ao Nang. Całe wybrzeże Krabi znane jest z pięknych i charakterystycznych dla tutejszego krajobrazu wysokich wapiennych ostańców, często wyrastających wprost z morza lub otaczającego płaskiego terenu.

Duży waran spotkany na ulicy Ao Nang
Przystań łodzi w Ao Nang
Jedna ze skalistych wysepek
Malownicze wybrzeże Krabi
Jeden z ostańców wyrastający prosto z morza

Jednym z najładniejszych miejsc okolicy jest Półwysep Railay, na który my wybraliśmy się pierwszego dnia. Można się tam dostać tylko łodzią, bo nie ma tam dróg i porasta go dżungla. Brzeg oprócz kilku niewielkich, ale malowniczych plaż stanowią wysokie skalne klify często przybierając magiczne kształty. Pełno tu też małych skalnych wysepek tworzonych przez wapienne ostańce. Wydawałoby się, że skoro pozornie trudno się tam dostać, to na plażach będzie mało ludzi. Nic bardziej mylnego. W Ao Nang, ale pewnie nie tylko, jest pełno firm oferujących rejsy łodziami na plaże półwyspu. Jest tam więc całkiem duży tłok, tym bardziej, że plaże są niewielkie. Bilety można kupić też bezpośrednio na plaży Ao Nang na jej północnym i blisko południowego krańca. Za rejs łodzią z Ao Nang trzeba zapłacić 200 THB od osoby (cena w dwie strony) i poczekać aż uzbiera się minimum 8 osób na łódź. Można popłynąć albo na plażę Railay West lub nieco dalej na południe, na plażę Phra Nang (cena jest ta sama). My wybraliśmy opcję do Phra Nang, ale z powrotem z Railay West. Płynie się około 20 minut. Kiedy łódź wysadziła nas na północnym krańcu plaży Phra Nang panował silny przypływ. Aby dojść do niewielkiej jaskini, która znajduje się na południowym krańcu plaży trzeba było iść w wodzie, gdyż fale całkowicie zalewały wąską w tym miejscu plażę. Brodząc więc trochę w wodzie, a trochę skacząc po wielkich kamieniach chroniących brzeg posuwaliśmy się w stronę jaskini. Problemem było to, że mieliśmy ze sobą plecaki, aparat i buty do trekingu więc nie mogliśmy iść w wodzie, bo sięgała ona po pas, a jak przychodziła większa fala to i do piersi. Potem dotarliśmy do części plaży przylegającej do luksusowego hotelu, i tu strażnik nie pozwolił nam przejść krótkiego odcinka po plaży hotelowej, więc dalej musieliśmy przedzierać się po kamieniach unikając wyższych fal. W końcu dostaliśmy się na południowy kraniec plaży. Było tam strasznie ciasno, a przed niewielką jaskinią w przybrzeżnej skale gromadził się mały tłumek. Było też kilkoro skałkowiczów, którzy wspinali się po skałach wiszących nad plażą. Wybrzeże Krabi słynie między innymi ze ścian wspinaczkowych i przyciąga amatorów tego sportu.

Plaża Phra Nang
Łodzie przy plaży Phra Nang
Była też łódź restauracyjna
Formacje skalne w okolicy plaży Phra Nang
Jedna z dwóch małych jaskiń na plaży Phra Nang …
… a to druga z nich
Jeden ze skałkowiczów podczas wspinaczki na plaży Phra Nang

Naszym planem było wejście na wzgórze na samym końcu półwyspu, aby dotrzeć do znajdującego się na górze małego jeziorka zwanego Princess Lagoon. Ruszyliśmy więc wąską ścieżką przecinającą półwysep i prowadzącą w kierunku plaży Railay East. Z tej ścieżki właśnie odbija szlak do jeziorka. Niestety szlak był tymczasowo zamknięty z powodu intensywnego deszczu jaki padał dzień wcześniej i w nocy. Już wcześniej czytaliśmy, że to bardzo trudny szlak i faktycznie, początkowy etap to ostra wspinaczka po prawie pionowej ścianie, która była rozmoknięta i grząska. Daliśmy więc sobie spokój, bo ryzyko było zbyt duże.

Początek szlaku do Princess Lagoon

Przespacerowaliśmy się więc do plaży Railay East, którą nawet ciężko nazwać plażą, bo w czasie przypływu plaży tam nie było wcale. Można było tylko iść wąskim betonowym chodnikiem, który i tak momentami był cały zalany wodą. Wzdłuż tego chodnika jest kilka knajpek, i małych lub większych hoteli. Częściowo plażę porastają też lasy namorzynowe. Widoki są piękne, bo plażę z obu stron ograniczają majestatyczne, pionowe skały wychodzące wprost z wody.

Widok z plaży Railay East
Widok z plaży Railay East
Las namorzynowy na plaży Railay East

Z plaży Railay East można przejść jedną z dwóch ścieżek na zachód półwyspu, na plażę Railay West. Tu plaża jest szersza i nawet w czasie przypływu jest tu miejsce aby się położyć na piasku. My jednak nie chcieliśmy plażować tylko ruszyliśmy na południowy kraniec plaży skąd w górę idzie szlak, którym można wejść na przybrzeżne skały. Aby dojść do szlaku znowu trzeba było, albo iść w wodzie albo po plaży należącej do jakiegoś hotelu. Tym razem strażnik był milszy i pozwolił nam przejść po hotelowej plaży. Szlak na górę był wąski i dość stromy. Nie wyglądał na często uczęszczany. Na początku minęliśmy jeszcze kilku wspinaczy, na jednej ze skalnych ścian, ale potem to na szlaku nie było już nikogo oprócz nas. Niestety ostatni odcinek szlaku okazał się dla nas zbyt trudny. Była to pionowa ściana, na którą można było wejść tylko i wyłącznie wspinając się po zwisających z góry wątpliwej jakości linach. Zrezygnowaliśmy więc i ruszyliśmy w drogę powrotną na dół. Po powrocie na plażę zastanawialiśmy się jeszcze czy nie spróbować przedostać się na plażę Ton Sai Beach leżącą na północ od Railay West, ale ona znowu była oddzielona stromymi skałami wbijającymi się w wodę, i aby się na nią dostać, trzeba byłoby iść po pas w wodzie, więc sobie to odpuściliśmy. Po chwili relaksu na plaży Railay West wróciliśmy łodzią do Ao Nang.

Plaża Railay West
Na plaży Railay West
Łodzie cumujące przy plaży Railay West
Na szlaku na przybrzeżne skały
Jedno z drzew przy szlaku
Całkiem spora meduza wyrzucona na plażę. Rozmiar prawie 37 🙂
Wybrzeże okolic Krabi
Wybrzeże okolic Krabi

Jak pisaliśmy wcześniej wybrzeże w okolicach Krabi obfituje w większe i mniejsze wysepki. Na dużo z nich można się wybrać na wycieczki łodzią. Ciężko się natomiast zdecydować, które wybrać. My następnego dnia wybraliśmy się na wycieczkę na wyspę Ko Hong i kilka mniejszych wysepek. Sprawdzaliśmy opcję wynajęcia prywatnie łodzi, ale koszt był bardzo wysoki rzędu 2.500 THB za samą łódź plus, jeszcze koszty wstępu na wyspę po 300 THB od osoby. Zdecydowaliśmy się więc na zorganizowaną wycieczkę za 1.000 THB od osoby, ale w tym był już wstęp na wyspę Ko Hong oraz lunch i napoje. Łódź, która była dużą motorówką, odpływała z Talen Pier, do którego około 30 km dojechaliśmy mini-vanem.

Ruszamy z Talen Pier

Po kilkunastu minutach szybkiego rejsu dopłynęliśmy do pierwszego przystanku, którym była wyspa Ko Pakbia. To niewielka wysepka z malutką piaszczystą plażą, poza którą nie da się nawet wyjść, gdyż resztę stanowią skały i gęsty las. Tam mieliśmy 40 minut na kąpiel.

Jedna z wielu mijanych po drodze wysepek
Wyspa Ko Pakbia
Widok z maleńkiej plaży na Ko Pakbia

Potem popłynęliśmy kolejne kilkanaście minut na wyspę Ko Laolading. Po drodze dopadł nas deszcz, który momentami padał dość mocno. Na wyspie przycumowane było już tyle łodzi, że nasza ledwo się pomiędzy nie wcisnęła. Deszcz raz padał, raz nie, no ale jak już tam byliśmy to ruszyliśmy na snoorkling. Niestety widoczność w wodzie była prawie zerowa. Sytuację pogarszał jeszcze brak słońca oraz cały czas przypływające i odpływające łodzie, które dodatkowo mąciły wodę. Zrezygnowaliśmy więc z dalszego snoorklingu i postanowiliśmy się przejść ścieżką odchodzącą od plaży. Niestety dosłownie po 200 metrach spaceru dotarliśmy na jej koniec przy małej plaży. Wróciliśmy więc na główną plażę, gdzie podano lunch, a po lunchu ruszyliśmy łodzią w kierunku Ko Hong.

Zatoczka na wyspie Ko Laolading
Skały otaczające zatoczkę na wyspie Ko Laolading
Plaża na Ko Laolading
Łodzie cumujące przy Ko Laolading

Tu najpierw wpłynęliśmy do słynnej zatoki zwanej Hong Lagoon, otoczonej skalistymi brzegami porośniętymi gęstym lasem. To bardzo często fotografowane miejsce i jego zdjęcia można znaleźć w wielu folderach turystycznych reklamujących Krabi i okolice. Wejście do zatoki prowadzi przez wąski przesmyk pomiędzy skałami. W samej zatoce jest też trochę namorzyn.

W drodze do Hong Lagoon
Wąskie wejście do Hong Lagoon
W środku Hong Lagoon
Las namorzynowy w Hong Lagoon
U wyjścia z Hong Lagoon

Po wizycie w zatoce przepłynęliśmy na drugą stronę wyspy na dużą, piaszczystą plażę. Tu mieliśmy dwie i pół godziny czasu. Trochę popływaliśmy, trochę posnoorklowaliśmy (ale ryb prawie nie było), a na koniec przespacerowaliśmy się krótkim szlakiem przez las porastający wyspę. Następnie wróciliśmy łodzią do Talen Pier i dalej mini-vanem do Ao Nang.

Wyspa Hong
Plaża na wyspie Hong
Plaża na wyspie Hong
Wyspa Hong
Wyspa Hong to też teren zagrożony tsunami
Ścieżka przez las
W drodze przez wyspę Hong
Na wyspie Hong

Generalnie byliśmy trochę rozczarowani tą wycieczką. Po pierwsze to mieliśmy wrażenie, że jesteśmy ciągle w biegu z jednej wyspy na drugą, gdzie oprócz ostatniego postoju nie było zbyt dużo czasu. Rejsy między wyspami też były maksymalnie kilkunastominutowe, a że to była szybka łódź, to nie było ani czasu, ani możliwości aby spokojnie poobserwować okolicę. Zdecydowanie za dużo czasu traci się na przejazdy mini-vanem. Miejsca do snoorklowania też były beznadziejne. Jedyne co ratowało całość to mimo wszystko widoki dziesiątek wysepek i skał często przybierających różne wymyślne kształty. Raczej nie polecamy tego programu. Zdecydowanie lepszą opcją będzie w miarę możliwości zebranie kilku osób i wynajęcie prywatnie łodzi na cały dzień, co daje możliwość wyboru miejsca gdzie się płynie i zatrzymuje, oraz czasu jaki chce się tam spędzić.

Wyspa Hong

Oczywiście na wybrzeżu Krabi można by spędzić jeszcze kilka dni i popłynąć na przykład na słynną wyspę Phi-Phi czy nie mniej sławną wyspę Jamesa Bonda, gdzie kręcono jedną z części tej serii, ale nasze tajskie wizy dobiegały końca i musieliśmy powoli opuścić Tajlandię. Tak więc to już ostatni odcinek naszego bloga z tego kraju. Tajlandia ma dla nas dwa oblicza. Z jednej strony ta bardziej turystyczna, nadmorska część wydaje się nieco przereklamowana, zbyt skomercjalizowana i dość droga, ale z drugiej strony nie aż tak turystyczne tereny na północy kraju, oferują wiele ciekawych atrakcji i ta cześć podobała nam się zdecydowanie bardziej. Jest to kraj o bogatej historii, kulturze i wielu walorach krajobrazowych i smakowych. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, i ten kto lubi leniuchowanie na plaży, i ten, który woli bardziej aktywny wypoczynek.

Tradycyjnie jeśli ktoś na dodatkowe pytania lub szuka informacji o Tajlandii to prośba o kontakt poprzez komentarze i/lub facebooka. W miarę możliwości i naszej wiedzy postaramy się na nie wszystkie odpowiedzieć. A tymczasem do usłyszenia z …. . Na razie nie zdradzimy skąd aby rozbudzić trochę Waszą ciekawość.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*