Z Busan ruszyliśmy na północ i naszym kolejnym przystankiem było miasto Gyeongju. Dojechaliśmy tam autobusem. Podróż trwała niecałą godzinę i upłynęła nam bardzo przyjemnie bo autobus był bardzo wygodny z szerokimi i miękkimi fotelami, z dużą ilością miejsca na nogi. Bilet kosztował 5400 KRW. Autobusy do Gyeongju odjeżdżają z Busan z dworca autobusowego Busan Central Bus Terminal tuż obok końcowej stacji 1 linii metra o nazwie Nopo, na północy miasta. W Gyeongju autobusy przyjeżdżają zaś na dworzec autobusowy Gyeongju Express Bus Terminal nieco na zachód od centrum. W ciągu dnia jest kilka połączeń między tymi miastami mniej więcej co 1,5 godziny.
My jechaliśmy autobusem o 16-tej więc na miejscu w Gyeongju byliśmy już późnym popołudniem. Na piechotę z dworca doszliśmy do naszego hotelu i potem wyszliśmy już tylko wieczorem aby coś zjeść. W hotelu jego właściciel przekazał nam mapki i szczegółowo objaśnił co i gdzie można zobaczyć, zjeść, kupić i jak tam dojechać. Pod tym względem obsługa była wzorowa i szkoda, że gdzie indziej gość „na wjeździe” nie dostaje tak pełnego kompletu przydatnych informacji. Tak więc idąc za radą właściciela na kolację wybraliśmy się na nocny targ jedzeniowy na rogu ulic Geumseong-ro i Hwarang-ro. Targ ten otwiera się o 18-tej. Nie jest może zbyt duży, ale i tak był tam całkiem spory wybór różnego rodzaju dań, w tym przepyszne podsmażane krewetki z brokułami w sosie czosnkowym. Było tam też czynnych trochę straganów z warzywami, owocami, itp..
Na ten targ mieliśmy całkiem spory kawałek drogi, więc przy okazji spaceru tam i z powrotem zobaczyliśmy kawałek miasta. Trafiliśmy nawet na ulicę gdzie wisiało mnóstwo kolorowych bożonarodzeniowych światełek. Albo sezon zaczyna się tu tak wcześnie albo to dekoracja całoroczna 🙂 .
Pierwszy cały dzień pobytu w Gyeongju poświęciliśmy na zobaczenie jego okolic. Naszym pierwszym punktem była świątynia Seokguram Grotto. Zgodnie z instrukcją otrzymaną w hotelu dostaliśmy się tam z centrum Gyeongju autobusem numer 10 (uwaga wraca się autobusem numer 11), którym dojechaliśmy pod inną słynną okoliczną świątynię Bulguska Temple. Tam przesiedliśmy się w autobus numer 12, który krętą drogą jedzie około pół godziny pod górę do świątyni Seokguram Grotto. Ten autobus numer 12 niestety nie jeździ zbyt często, mniej więcej co 40 minut, ale z dłuższą przerwą w okolicach 13-tej, więc trzeba się albo wstrzelić, albo trochę poczekać. Z parkingu pod świątynią Seokguram Grotto gdzie zatrzymuje się autobus do samej świątyni jest jeszcze kilkanaście minut marszu przez las. Wejście kosztuje 5000 KRW. Przy parkingu pod stylowym dachem jest wielki dzwon, w który za drobną opłatą chętni mogą uderzyć drewnianą belką zwieszona na łańcuchach.
Na parkingu jest też kilka kobiet sprzedających kasztany i inne czasem dziwne owoce i przekąski.
Świątynia Seokguram Grotto to część kompleksu świątyni Bulguksa. Leży na świętym wzgórzu Tohamsan na wysokości 750 m n.p.m. Zalicza się ją do narodowych skarbów Korei. Od 1995 roku jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Powstała w drugiej połowie VIII w. W środku jednego z dwóch budynków jest duży, kamienny posąg Buddy uważany za jedną z najlepszych rzeźb Buddy na świecie. Jest on osłonięty szybą. Nieco obok stoi drugi budynek z typowym buddyjskim ołtarzem.
Po powrocie na parking znowu autobusem numer 12 zjechaliśmy na dół pod świątynię Bulguksa, która była drugim punktem naszej wyprawy. Bulguksa Temple to zdecydowanie większy kompleks składający się z kilku budowli i pagód. To jedna z głównych świątyń Korei, zaliczana do siedmiu narodowych skarbów tego kraju. Ona także od 1995 roku wpisana jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Pierwsza mała świątynia została wybudowana w tym miejscu w 528 roku, a obecna forma powstała w latach 751-774. W XVI wieku spłonęła doszczętnie i została odbudowana w 1604. Od tego czasu była kilkadziesiąt razy poddawana rekonstrukcji. Leży ona na dole zbocza tej samej świętej góry Tohamsan, na której stoi Seokguram Grotto. Na terenie świątyni są dwie pagody: Dabotap Pagoda i Seokgatap Pagoda. Ta pierwsza ma 10,4 m wysokości. Druga zaś ma 8,2 m wysokości i jest w typowym koreańskim stylu. Budynki kompleksu Bulguksa Temple są bogato zdobione zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz. Wejście do tej świątyni też kosztuje 5000 KRW.
Po odwiedzeniu tych dwóch świątyń autobusem numer 11 wróciliśmy do oddalonego o około 15 km Gyeongju i dojechaliśmy do dworca autobusowego Gyeongju Intercity Bus Terminal skąd autobusem 203 wybraliśmy się około 20 km na północ od miasta do wioski Yang Dong Village. Można tam też dojechać kilkoma innymi liniami autobusów, ale one nie dojeżdżają pod samą wioskę tylko trzeba do niej dojść kilkanaście minut od głównej drogi. Linia 203 dojeżdża zaś na sam parking przed wioską. Yang Dong Village to tradycyjna koreańska wioska z okresu dynastii Joseon. W wiosce, która została odrestaurowana wciąż żyją ludzie. Można sobie tam zrobić niezły spacer, bo wioska jest dość rozległa i leży na niewielkich wzgórzach. Ale w sumie to trochę dziwne miejsce. Ani to muzeum ani normalna wioska. Było jakoś tak dziwnie pusto i brakuje tu zupełnie informacji w języku angielskim więc nie bardzo wiedzieliśmy o co chodzi. Często też nie wiadomo czy dana posesja to wciąż zamieszkane przez kogoś domostwo i nie wolno tam wchodzić czy też to historyczny budynek który można zobaczyć. W międzyczasie dodatkowo rozlał się deszcz, co jeszcze bardziej utrudniło zwiedzanie. Na pewno brakuje tam informacji turystycznej. No ale potraktowaliśmy to jako spacer po dużym ogrodzie, bo tutejsze domostwa otoczone są ładnymi ogrodami. Choć oczywiście było tam kilka dobrze zachowanych historycznych budynków. Generalnie można tu zobaczyć budynki różnych klas społecznych. Duże, dawne rezydencje klanów stojące wyżej na zboczach wzgórz oraz mniejsze domostwa kryte strzechą stojące niżej i należące do niższych klas. Wioska została stworzona przez dwa dawne klany Wolseong Son i Yeogang Lee. Na obrzeżach wioski jest niewielkie muzeum gdzie można poznać dokładniej historię tego miejsca i klanów, które je stworzyły. Po wizycie w wiosce autobusem wróciliśmy do Gyeongju. Przed dotarciem do hotelu odwiedziliśmy jeszcze tamtejszy targ na rogu Hwarang-ro i Wonhwa-ro, gdzie kupiliśmy jakieś owoce.
Następny dzień w całości poświeciliśmy na zwiedzanie samego Gyeongju zwanego też „miastem muzeum bez ścian”. Okazało się że nowoczesna część, którą do tej pory poznaliśmy w okolicach naszego hotelu to zupełnie coś innego niż stara historyczna część miasta. Niestety od rana trochę padało co czyniło spacer po mieście mniej urokliwym. Czasami musieliśmy nawet się chronić pod dachem aby przeczekać najgorsze momenty deszczu. Gyeongju było stolicą starożytnego królestwa Silla, które pierwsze zjednoczyło ziemie na Półwyspie Koreańskim i stało się niejako prekursorem dzisiejszej Korei. Jego granice obejmowały około 2/3 Półwyspu Koreańskiego. Było to bardzo prężne i znaczące królestwo prowadzące bogatą wymianę handlową ze swoimi sąsiadami. Trwało ono przez około 1000 lat, a największy rozkwit przeżywało w okresie od VII do IX w.. Gyeongju było uważane wtedy za czwarte największe miasto na świecie. Do dziś zachowały się nieliczne pozostałości z tych dawnych, dobrych czasów. My na początku udaliśmy się na wschodni kraniec miasta do świątyni Bunhwangsa zbudowanej w 634 roku. Jest to cały czas działająca świątynia i nawet jak my tam dotarliśmy to wewnątrz odbywały się jakieś obrzędy. Aby wejść na teren świątyni trzeba wykupić bilet za 1300 KRW.
Nieco na południe od świątyni można zobaczyć archeologiczną odkrywkę pozostałości po świątyni Hwangnyongsa. Obok jest też niewielkie muzeum poświęcone temu miejscu.
Naszym następnym przystankiem był Donggung Palace stojący w ładnym parku and stawem Wolji Pond. To jedno ze słynniejszych miejsc Gyeongju. Wiele osób przychodzi tu po zmroku aby podziwiać rozświetlone odbicie pałacu w wodach stawu. Ten staw dawniej nazwał się Anapji. Pałac niegdyś był duży i okazały, a obecnie pozostało z niego tylko kilka pawilonów. Wejście kosztuje 3000 KRW. Przy wejściu do pałacu jest niewielki pawilon w środku którego można obejrzeć film mówiący o jego historii.
Dalej ruszyliśmy w kierunku dawnego obserwatorium astronomicznego Cheomseongdae. Po drodze trafiliśmy przypadkowo do niewielkiego budynku gdzie można obejrzeć ponad 20-sto minutowy film o historii królestwa Silla. To bardzo ciekawy film, który pozwolił nam zrozumieć historię samego królestwa jak i Gyeongju. Naprawdę warto zobaczyć ten film. Sama wieża obserwatorium, które było jednym z symboli potęgi i rozwoju królestwa Silla, to najstarsze zachowane obserwatorium astronomiczne w Azji. Powstało w VII w.
Dziś wokół niego rozciągają się pola pełne kolorowych kwiatów. Pełno tu spacerowiczów i to zarówno turystów, jak mieszkańców miasta.
Przez te pola poszliśmy do naszym zdaniem najfajniejszego zakątka miasta czyli Gyeongju Gyochon Traditional Village. To dawny kwartał miasta gdzie mieszkali członkowie klanu Choi. Spaceruje się tu między dawnymi domami gdzie dziś często mieszczą się małe kafejki czy sklepiki. Jest tu też dużo zieleni. Można się poczuć jakby człowiek się cofnął w czasie.
Niedaleko nad rzeką Namcheon przerzucony jest historyczny most Woljeong-Gyo Gyeongju Bridge. Niestety oryginalny most był kilkukrotnie niszczony podczas wojen i ten obecny to jego replika z 2018 roku. Kiedyś był to najdłuższy, pieszy most wykonany z drewna w Korei. Jest naprawdę ładny. Można nim przejść na drugi brzeg, ale najładniejszy widok na niego jest z kamiennych stopni którymi można przekroczyć rzekę nieco poniżej mostu.
Dalej udaliśmy się w kierunku centrum miasta i trafiliśmy do Daereungwon Areas czyli sporego parku w którym można zobaczyć grobowce dawnych królów. Te grobowce to wielkie kopce porośnięte trawą. Wyglądają na zwykłe pagórki. Zresztą takich grobowców w całym mieście jest wiele.
Jednym z najważniejszych jest grobowiec Króla Michu w Daereungwon Areas. Jeden z grobowców Cheonmachong jest przerobiony na malutkie muzeum. Można wejść do jego środka i zobaczyć kolekcję skarbów jakie w nim odkryto, a trochę ich jest.
Na tym terenie jest też niewielki staw z dużo ilością kolorowych kwiatów. Generalnie to bardzo atrakcyjny zakątek miasta. Wejście kosztuje tu 3000 KRW.
Na północ od Daereungwon Areas, po drugiej stronie ulicy jest kolejny rejon dawnych grobowców czyli zielonych pagórków – Noseori Tumulus. Tu wejście jest zupełnie bezpłatne i wygląda to jak zwykły park miejski. Trzeba tylko uważać aby nie wchodzić na te pagórki, bo jednak to grobowce i za ich bezczeszczenie grozi surowa kara.
Na północ od Daereungwon Areas po drugiej stronie ulicy stoi też wieki dzwon z brązu. To Silla Bell.
To był już koniec naszej wycieczki po Gyeongju, mieście które nas bardzo pozytywnie zaskoczyło, szczególnie że pierwsze wrażenie z nowoczesnej jego części nie było jakoś szczególnie imponujące. Na pewno będąc w Korei warto tu przyjechać. Naszym zdaniem jest to nawet punkt obowiązkowy. Co więcej bardzo łatwo się tu dostać z Seulu. My właśnie z Gyeongju wracaliśmy do stolicy Korei. Tym razem zdecydowaliśmy się na szybki pociąg. Takie pociągi odjeżdżają z dworca SinGyeongju oddalonego od miasta o kilkanaście kilometrów, ale jeździ tam z centrum kilka linii autobusowych i podróż trwa około 20 minut. Szybki pociąg KTX jedzie do Seulu tylko kilka minut ponad 2 godziny, choć to dystans 275 km. Po drodze zatrzymuje się on na 3 stacjach. Między nimi osiąga prędkość prawie 300 km/h, ale w środku się tego nie czuje i nie słyszy, choć na zewnątrz ten pociąg jest bardzo głośny. Bilet z SinGyeongju do Seulu kosztował 49300 KRW.
Gyeongju to był ostatni etap naszej podróży przez Koreę Południową, kraj który nam się bardzo spodobał. Wcześniej nigdy nie rozważaliśmy Korei jako tak atrakcyjnego turystycznie kraju. Mówiąc o bogatej kulturze Dalekiego Wschodu ma się u nas w Polsce głównie na myśli Chiny i Japonię, a Korea zupełnie niesłusznie jest raczej pomijana. A tutejsza kultura jest równie bogata i wielowiekowa jak i te sąsiednich krajów. Odwiedzając ten kraj można nie tylko poznać jego niesamowitą historię i kulturę, ale także zobaczyć jego piękną naturę. Tak więc rozważcie go w sowich podróżniczych planach. Jeśli ktoś szuka dodatkowych informacji lub ma jakieś pytanie to tradycyjnie prośba o kontakt. Jak tylko będziemy znali odpowiedzi to na pewno pomożemy. A my tymczasem przenosimy się do Azji Centralnej, skąd już wkrótce napiszemy kolejne odcinki naszego bloga.
Najczęściej komentowane